Ciężkie dni były...

... i mam nadzieję że to już koniec.
Latałam jak głupia i okrywałam wieczorem wrażliwe rośliny, a M rano je odkrywał.
Nie wszystko udało się ochronić... pościnało winogrona, robinię akacjową, paprotki, funkie i te najwyższe lilie.
Nie wiem nawet czy zakwitną... robiłam im kapturki z gazet, ale czy to wystarczyło ?  okaże się...
Poza tym chyba wszystko dobrze... acha... truskawki też mają czarne kwiaty.
O drzewkach owocowych też na razie się nie wypowiadam, bo nie wiem co będzie.
A reszta... no cóż... dość odporna i mam nadzieję że będzie ok...

Nie tak dawno martwiłam się o Eomecon... myślałam że po zimie zginął... ale jest.
Wypuszcza liście... mógłby nawet zakwitnąć bo chciałaby zobaczyć jego kwiaty na żywo.
Ale jeśli nawet, to i tak się cieszę że przetrwał zimę.

Marzy mi się jeszcze kilka roślin... dla mnie rarytasów... ale czy je gdzieś dostanę ?
A są to Sangwinaria kanadyjska, Psiząb liliowy i parę innych... muszę poszperać gdzie je można zdobyć...


Komentarze