Ulga...

Nareszcie można odsapnąć po tych morderczych upałach...a i deszczu sporo ostatnio spadło... co za ulga... choć na jakiś czas będzie spokój z podlewaniem.
Ale z drugiej strony szerzy się czarna plamistość , mączniak i rdza... nie ma lekko... jak nie jedno, to drugie... i sama nie wiem co robić... robić opryski chemiczne, czy pozostawić naturze... nie jestem zwolenniczką stosowania chemii, ale jak zaraza będzie się nasilać, to nie będzie wyjścia... na razie spróbuję zrobić opryski z naturalnych środków...

 A co na działce ?.... róże praktycznie przekwitają, zaczynają liliowce, floksy, jeżówki i inna drobnica...
Mam trochę zdjęć, ale będzie kłopot z następnymi bo chyba mi padł aparat... może się okaże że to tylko akumulator, ale jestem pełna obaw... 










Komentarze

  1. Ja też nie lubię używać chemii w ogrodzie, ale czasami nie ma wyjścia żeby rośliny uratować. Ślicznie Ci clematisy kwitły, moje były marne w tym roku. Na początku kwitnienie "dorwały" je mszyce. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie i liliowce już przekwitły, zostały tylko te niskie kwitnące do jesieni. Szkoda, że natura tak bez umiaru dawkuje nam suszę i deszcz - totalne skrajności. Dziś w końcu wyszło słoneczko :) Pięknie wyglądają Twoje clematisy.
    Miłego weekendu Gabrysiu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi że zostawiłaś/eś ślad... dziękuję i zapraszam znowu :)