Jesienne przesadzanie...

Kto z nas nie przesadza roślin....i to jesienią... pewny każdy...
Ale mnie naszło na przesadzenie kilku róż, młodych zresztą, więc myślę że w nowych miejscach się zaaklimatyzują... postanowiłam zmienić kolorystykę na jednej z rabat, ale boję się co z tego wyjdzie.
Przedtem rosły tam róże w pastelowych kolorach, tzn. różowe i morelowe, takie bladawce, ale gdy prażyło słońce, kolory blakły i wychodziły prawie białe, nie licząc Bailando, która tam zupełnie nie pasowała...
Teraz będą inne kolory, zdecydowanie mocniejsze i trochę kontrastowe...
Gdzieś czytałam, że kontrastowe kolory nie wszystkim się podobają, ale ja miałam dość takiej mdłej, wypłowiałej rabaty... i owszem, rosły tam mocniejsze akcenty bylinowe, ale jakoś mi było mało...
No więc wykopałam i przesadziłam część róż, i teraz czekam na zamówione róże...
Ten sezon nie był zbyt udany... zeszły był bardzo suchy, a ten taki sobie... dały znać o sobie wszelkie choróbska, a róże, przynajmniej niektóre, od wiosny nic nie rosły...
Pozbyłam się części róż po których nie było widać, że coś z nich będzie, no i oczywiście musiałam zamówić nowe, żeby uzupełnić puste miejsca.

Dzisiaj wykopałam i wyrzuciłam Cinderellę... matko.. co za korzenie... naszarpałam się ile wlezie, ale dałam radę... a pozbyłam się jej, z wielu przyczyn...
Po pierwsze, była już stara, i strasznie się rozrosła, normalnie potwór...  blokując i zabierając słońce innym...
Po drugie, stanowczo nie służy jej wilgoć, a w szczególności deszcz którego w tym roku trochę było, i w większości kwiaty zamiast się rozwijać, gniły... nawet  pąki ...
Po trzecie, późno zaczynała kwitnąć i często nie zdążyła pokazać się z najlepszej strony... zawsze sporo pąków przymarzało i tworzyły się mumie...
Jak dla mnie są to wystarczające powody, żeby zastąpić ją inną różą... za długo mnie denerwowała.
Nie powiem... sam kwiat, jeśli było sucho, jest niczego sobie... no i na dodatek pachniała delikatnie, owocowo... ale to nie to, o co mi chodzi.






Komentarze