Liliowce

Wiedziałam że za długo nie wytrzymam bez blogowania :)))
Dziękuję wszystkim za wpisy i teraz  wiem, że nie tylko ja mam takie chwile... dobrze że są to tylko chwile i szybko mijają.

Mam trochę czasu, bo znowu deszcz leje... wiadomo... jak są truskawki to i deszcz.
Poletko dopadła już szara pleśń...  trochę już pojadłam, a i kompociki ugotowane.
Jednak bardziej lubię czereśnie, których w tym roku mam zatrzęsienie.... właściwie miałam, bo też już są w słoikach...  i w moim brzuchu :)))
Uwielbiam je i mogę je jeść na okrągło... zamiast śniadania, obiadu i kolacji .
A przy tym mają wielki plus... są dietetyczne, bo nie mają robali :)))
Jeśli ktoś ma ochotę posadzić sobie czereśnie, to bardzo polecam odmianę Burlat... jest naprawdę smaczna.

Rozpoczynają kwitnąć liliowce, choć deszczowa pogoda niespecjalnie im sprzyja...
Z jednej strony są niszczone przez deszcz, ale za to pokazują swoje mocne i wyraziste kolory... w słońcu są o wiele jaśniejsze.

Pisałam już, że większość z mojej kolekcji to NN, ale są i nazwane.
Zacznę więc od  Moonlit Masquerade...



Następne to NN...







Elizabeth's Magic...



i ostatni niezawodny i kwitnący prawie cały sezon to Stella d'Oro...


 

Komentarze

  1. Witaj, takie "nicoś" to ja mam teraz, chodzi mi o stan ducha. Też nie mogę się doczekac' zmiany tego stanu rzeczy. Może jak wyjdzie słońce ... ? Póki co, cieszę się, że u Ciebie dużo lepiej, no i te liliowce ... Rewelacja ! U mnie już coś kwitnie, niemniej większośc' w pąkach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gabi, super, że chęci wróciły. Mnie kilka razy do roku to dopada ... czasami z przepracowania, czasami z powodu pogody ...
    Piękne liliowce. U mnie jeszcze w pąkach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczne kwiatki super kochane są.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, ze jesteś, szkoda byłoby nie zobaczyć tak pięknej kolekcji:))
    U mnie też pomalutku zaczynają kwitnąć, ale jest baaaardzo sucho:(
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło znów Cię "czytać" ;-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. No i bardzo dobrze, że chwila słabości minęła ;-). U mnie czereśni w tym roku bardzo mało, a ja je też uwielbiam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi że zostawiłaś/eś ślad... dziękuję i zapraszam znowu :)