Pierwsze róże

Nareszcie kwitną i to całkiem nieźle.
Pierwsza z nich to przepięknie pachnąca róża burbońska Luoise Odier...



Mam ją od zeszłego roku i ta straszna zima nic jej nie zrobiła... widać to zresztą po jej szybkim kwitnieniu... nie wymarza i nie choruje.
Podobno łatwo się ją rozmnaża przez sadzonki, co nie omieszkam uczynić..




Druga róża która zakwitła to równie pięknie pachnąca i równie piękna, ale o większych kwiatach, to.... niestety róża NN...
Na razie ma jeden kwiat... była przesadzana jesienią bo w poprzednim miejscu źle rosła, ale mam nadzieję że szybko się rozkrzewi.
Gdyby komuś skojarzyła się nazwa, to bardzo proszę o informację :)






Tak więc sezon różany zaczyna się pachnąco i na różowo... zresztą mam sporo róż w tym kolorze, choć w różnych odcieniach.

Komentarze

  1. Piękne, szkoda tylko, że zapachu nie możesz przesłać:-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. 'Luoise Odier' piękna jest, miałam ją dość długo, po którejś zimie już się nie pokazała.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obie są piękne i pachną :-). U mnie niestety jeszcze poczekam na kwiaty z resztek krzewów róż, które nie zmarzły. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Beautiful roses Gabi, wish I could smell her fragance.
    Have a nice weekend

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też wpadła w oko ta burbonka 'Luoise Odier', uważam że róża bez zapachu to nie róża !

    OdpowiedzUsuń
  6. I kolejna piękna róża, Louise O.! Oczywiście nie kojarzę tej drugiej odmiany, ale na stronie szkółki Rosarium są dobre zdjęcia i opisy, może coś wyniknie z porównania?

    OdpowiedzUsuń
  7. Gabi wygaje mi sie, że to może być Gartentraume. Pieknie pachnie, kolor tez się zgadza, delikatne, falowane paltki. Może to ona :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi że zostawiłaś/eś ślad... dziękuję i zapraszam znowu :)