... ją dorwałam.... od kilku dni starałam się uchwycić ją w kadrze...
Dzisiaj wreszcie się udało.... ważka... wielka i nieufna, ale nie dałam za wygraną.
Czaiłam się jak mogłam... już myślałam że będę musiała leżeć na mokrej od rosy trawie :)))
Teraz tylko ustalić co ona za jedna...
Wczoraj mi podobna fruwała, ale nie dała sobie zrobić zdjęcia. Twoja wazka i zdjęcia są śliczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa tez za nia gonilam, jest bardzo trudna...nie udalo mi sie, a Tobie tak!!! dobre zdjecia, ostrosc zadziwiajaca jak na tak ruchliwego stwora!saludos!
OdpowiedzUsuńGiga, dziękuję... ja urządziłam polowanie na nią :)))
OdpowiedzUsuńGrażyna... zdjęcia robiłam moim starym aparatem... cyfrówką, i z bardzo bliska, dlatego ostrość jest dość dobra.
Aż się sama dziwię że się nie spłoszyła, ale chwilę musiałam być bez ruchu.
Warto bylo czekac na takie ujecia
OdpowiedzUsuńPiękna, ja ostatnio spotkałam dużo mniejsze szablaki, ta wyjątkowo duża jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
My na te ważki mówiliśmy w dzieciństwie "helikoptery". Są bardzo przyjazne, "znałam" takie, co czytały ze mną książki nad stawem ... Siadały mi na kolanie, czy ramieniu i nie dały się odgonic ...
OdpowiedzUsuńMałarurka... warto, choć to dość płochliwe stworzonka.
OdpowiedzUsuńTalibra, ta to rzeczywiście gigant jest, ale latają też i mniejsze...
Baraszka, to tak samo jak i my... helikopter... u nas nad stawem tez było ich mnóstwo, ale na mnie nigdy żadna nie usiadła.
Ach pięknie uchwycona...cierpliwość została nagrodzona pięknymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękny okaz !!! U mnie nad stawem latają , ale takie malutkie.
OdpowiedzUsuńGratuluje zdjęć to Ci się udało ją dorwać! Mnie kiedyś taka na ramieniu usiadła i o dziwo nawet tego nie poczułem tylko reakcja znajomych pokazała że coś nie tak jest! hehehehe
OdpowiedzUsuń