Pachnidełka...

Pada deszcz więc siedzę sobie w domku... nadrabiam zaległości forumowe i blogowe.
A co na działce ? no cóż...
Wczoraj podlewałam moje róże gnojówką z pokrzyw... nadźwigałam się tych konewek sporo i dzisiaj to czuję...  :) ale czego się nie robi dla ich pięknych kwiatów...

Fisherman's Friend - to róża angielska, parkowa o pełnych, ale niespecjalnie dużych kwiatach.
Za to kolor ma świetny... ciężko go dobrze uchwycić aparatem.
Pachnie pięknie... ale ma jedną wadę... szybko łapie czarną plamistość.








Drugie "pachnidło" w moim ogrodzie to Louise Odier... róża historyczna.
Mam ja pierwszy rok, więc nie wiem jak się będzie zachowywać... mam nadzieję że będę z niej zadowolona.






Komentarze

  1. Może nie należę do wielkich entuzjastów róż, ale i mnie czasami potrafią zachwycić. Ta pierwsza ma w sobie to coś. Szkoda, że nie mam hektarów, to bym sobie zrobił ogród w stylu wiejskim i tam bym ją usadowił, gdzieś przy drewnianym płocie. Ech, ech ...

    Pozdrawiam ciepło
    Grzegorz
    http://ogrodnictwoaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. a jak robi się gnojówkę z pokrzyw?pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi że zostawiłaś/eś ślad... dziękuję i zapraszam znowu :)