Prażonki

Kolejny bardzo upalny i suchy dzień... prawdziwe lato... ale nie dla mnie.
Dla mnie jest za gorąco... wystarczyło by mi 25 - 27 stopni... marzenie :)
Na działce siedzę prawie po całych dniach i chłodzę się w wodzie... przydałby się jakiś mały basenik.
I koniecznie jakieś większe drzewo, bo jest istna patelnia... kolejne marzenie, ale do zrealizowania.
Posadzona trzy lata temu robinia akacjowa rośnie dość szybko, ale daleko jej do większego drzewa.

Wczoraj robiłam rodzinne ulubione danie na ognisku nazywane u nas  "prażonymi", lub kociołkiem.
Są to ziemniaki układane warstwami na przemian z kiełbasą, boczkiem, i zieleninką - pietruszką, cebulą i koperkiem, odpowiednio przyprawione solą, pieprzem i kucharkiem.
Na spód i na górę daje się liście z kapusty. To wszystko dusi się około godziny na wolnym ogniu, ale zależy to też od wielkości garnka. Pyszna potrawa... niestety... gotowej uprażonej nie zdążyłam sfotografować... została zjedzona : )))



I kilka ogólnych widoczków...

Komentarze

  1. Zachwycam się Twoim ogrodem.......a Prażonki z pewnością to sama pychotka.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ masz tam ciasno od wyrośniętych bylin :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi że zostawiłaś/eś ślad... dziękuję i zapraszam znowu :)