Niedawno narzekałam na ciągły deszcz, a teraz jest tak gorąco, że nawet z domu nie chce się wyjść.
Na działkę pójdę dopiero po południu... tam to dopiero będzie... istna patelnia...
Rośliny które nie lubią słońca będą przezywały horror.... biedne funkie.
Odkąd musiałam przesadzić krzewy dalej od granicy działki, są praktycznie bez cienia.
Ciemierniki sobie poradzą, bo rosną w słońcu już kilka lat, więc są przyzwyczajone, ale hosty do tej pory miały cień.  Będą musiały teraz poczekać, aż krzewy się rozrosną.
Hi..hi... jak jestem na działce to ustawiam im parasol... chociaż w ten sposób im trochę pomagam.
Może sąsiedzi uznają mnie za dziwoląga, ale szkoda mi roślin.
Wydawało by się że po tylu dniach deszczu nie będzie trzeba jakiś czas podlewać... nic bardziej mylnego...
Jest sucho i to bardzo... ziemia jest tak twarda i zbita, że ciężko jest cokolwiek zrobić.
Najlepszym sposobem jest wieczorne podlanie, a wcześnie rano spulchnianie ziemi... ale to też ma swoje zalety i wady... nocą wychodzą ślimaki i częstują się czym się da...
Ostatnio strasznie się wkurzyłam... mam dyptam... niestety w tym roku nie dane mu było zakwitnąć.
Jak tylko zaczął wychodzić z ziemi, wszystkie czubki zostały zjedzone.
Wykopałam go i postanowiłam że go wyrzucę, bo żadnych nowych pędów nie widziałam...
Rzuciłam go w kąt, ale po jakimś czasie go zauważyłam i dałam mu szansę... wkopałam go na nowo do ziemi, ale w inne miejsce.
Jakież było moje zdziwienie gdy pojawiły się nowe pędy...  i to kilka... ale radość nie trwała długo... znowu ślimaki obgryzły czubki...
Nakryłam go butlą po wodzie - 5-cio litrową, i tak rósł... aż butla stała się za mała... musiałam ją ściągnąć.
No i znowu pojawiły się te paskudne obżartuchy... : ( nie wiem już co zrobić aby dały dyptamowi spokój.
Przecież on parzy... sama tego kiedyś doświadczyłam...

Ale się rozpisałam... pora na ugotowanie obiadu, a potem na działkę...

Komentarze